Japonia – miejska gra na orientację

Od mojej pierwszej wizyty w Japonii, jeszcze w czasie studiów, minęło wiele lat. Była to dla mnie pierwsza podróż poza Europę, którą porównywałem do wygranej na loterii. Wyjeżdżając po ponad dwóch tygodniach pobytu nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę miał okazję tam powrócić. Tymczasem dziś nie potrafię się doliczyć moich wypadów do tego kraju. Jeździło się na sushi i z powrotem; był wyjazd na urodziny z tak mocną ekipą, że przy wielu okazjach wspominany jest do dziś; nie mówiąc już o licznych przesiadkach na lotniskach japońskich…

Ostatnią wizytę w Japonii potraktowałem jako okazję do zabawy w miejską orientację. W poruszaniu się po Tokio już się w miarę oswoiłem, więc teraz wybór padł na Osakę, której przy poprzedniej wizycie nie miałem okazji odkryć samodzielnie, będąc sam sobie przewodnikiem.

I niech o takim samodzielnym odkrywaniu obcego świata, krok po kroku, przecznica za przecznicą, będzie ten wpis – zwiedzanie najpopularniejszych turystycznych atrakcji w Kyoto i Narze mam już przecież dawno zaliczone.

Wyzwanie zaczyna się już na lotnisku Kansai – jak dojechać do centrum miasta? Do wyboru szybszy pociąg ekspresowy, na który trzeba długo czekać, lub ‚local’ – odjeżdżający za moment, ale zatrzymujący się na wszystkich (bardzo wielu) stacjach.

Intuicja mi podpowiada by nie czekać na ekspres, lecz wybrać pociąg lokalny. Po kilku przystankach zauważam, że linia kolejowa z lotniska łączy się z inną, więc od tego momentu powinien być większy wybór pociągów. I tu udowadniam sobie, że w tej grze już dawno przeskoczyłem z amatora na wyższy poziom – przydaje się moje doświadczenie, np. z systemu tokijskiego.

Przesiadam się na pociąg ekspresowy jadący z innego miasta, który podjeżdża po minucie na tor równoległy przy tym samym peronie. Ekspres ma w tej filozofii pierwszeństwo, więc ‚Local’ odjedzie po nim. Już wiem, że wygrałem – zanim wysiądę w centrum Osaki wyprzedzimy co najmniej dwa inne lokalne pociągi. Trochę sprytu i kombinacji pomaga mi zaoszczędzić prawie pół godziny! Jaki jestem z siebie dumny?!

Nie muszę ukrywać, że ta kategoryzacja pociągów, powszechna w Japonii właśnie, bardzo mi się podoba. Przy dłuższych odległościach po prostu zawsze warto się przesiąść z pociągu lokalnego na ekspres lub odwrotnie, zwłaszcza że cena jest ta sama. Uwielbiam takie zagadki – ich rozwiązywanie przynosi mi obrzymią satysfakcję!

P.S. Kategorii pociągów na jednej linii może być wiele, nawet pięć w ramach tej samej taryfy, plus szósta droższa, z miejscami rezerwowanymi. Local, Semi-local, semi express, limited express, express, rapid express… Zauważyłem że w Osace ‘limited express’ ma kategorię szybszą od ‘expressu’, odwrotnie niż np. moja ulubiona Odakyu Line w Tokio. Fascynujące!

Już wkrótce wpis o kolejnym poziomie miejskiej gry na orientację w Osace.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.