Gdzie poleciałeś na zeszły weekend?

 

Każdy gdzieś lata. Na urlop – to oczywiste. Na weekend? – też. Jak najbardziej. Zwłaszcza jeśli pracuje się w liniach lotniczych i ma się dostęp do taryf pracowniczych za grosze. Oczywiście w miarę wolnych miejsc.

W jeden weekend plaża na Seszelach, w kolejny ‘zwiedzanie Bangkoku’. Brzmi ciekawie. Nieważne, że podróż trwa dłużej niż sam pobyt. Wystarczy odrobina szczęścia w walce o miejsce i wytrwałość (osiem godzin lotu na dżampsicie w kabinie podobno może zmęczyć).

Takie półdarmowe podróże podniecają przede wszystkim pracowników nielatających zawodowo (nic dziwnego). Zdarzają się i sytuacje ekstremalne – koleżanka z mojego działu (z pochodzenia Filipiny)  lata co miesiąc (na weekend) do rodziców do Manili (bagatela ponad 9h lotu) żeby przywieźć sobie żarcie, w tym głównie zupki … chińskie w proszku. Żarcie kupowane w sklepach w Katarze jej nie smakuje. Każdy powód niby jest dobry. W pozostałe weekendy bynajmniej nie bawi w Doha, bo – jak większość – twierdzi, że jest tu strasznie nudno.

Każdy więc gdzieś leci – do Londynu zwiedzać, do Bombaju do znajomych i rodziny, do Dubaju – nie wiadomo po co 😛

Wylot do innej strefy klimatycznej – nawet na krótko – to również okazja do pooddychania świeższym powietrzem, bo tutaj takiego brakuje (duża wilgoć + kurz robią swoje).

Żeby było jasne – ja jeszcze nigdzie nie poleciałem, bo czekam, aż te wspaniałe przywileje będą mi przysługiwać. Miało to być po trzech miesiącach pracy, ale przedłużyli do sześciu. Mojego załamania końca nie widać…

Zmuszony więc jestem usychać na pustyni. Bez świeżego tlenu. Jak długo jeszcze?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.