Cytując Marka Belkę

 



Dzisiejsze wydanie katarskiego dziennika Gulf Times pokusiło się (trudno rozstrzygnąć czy świadomie) o zacytowanie wypowiedzi Marka Belki ujawnionej przez aferę taśmową. W angielskim tłumaczeniu rzuca się w oczy słowo f#@%ing.

Zajawka artykułu pojawiła się na szczycie pierwszej strony biznesowej wkładki dziennika, a cały artykuł na tylnej okładce. Takie pozycjonowanie na pewno zapewniło wysoką efektywność w dotarciu do dużej liczby czytelników.

Jesteśmy świadkami historycznego wydarzenia. Co prawda nie mam żadnych statystyk na potwierdzenie mojej tezy, sądzę jednak, że jest to pierwszy przypadek przepuszczenia przez katarską cenzurę tak niecenzuralnego wyrażenia. A może jednak to wypadek przy pracy, który ma szansę być przerabiany na kursach szkoleniowych dla adeptów urzędu cenzury przez kolejne dziesięciolecia?

Zjada mnie ciekawość tego, w jaki sposób, po przeczytaniu wspomnianego artykułu, klnęli w duchu na postępujący brak poszanowania wartości muzułmańskich i najwyraźniej nieefektywną katarską cenzurę bardziej konserwatywni przedstawiciele katarskiego społeczeństwa.

Czy z afery taśmowej i jej tłumaczenia urodzi się inna afera – cenzuralna, w Katarze?



Zanzibar

Europy wiemy jaki powab,

człowiek jeśli chce coś więcej to jest Nomad.

Bo tak mu się podoba własna dusza,

ale także lecz z umiarem własna soma.

Trzeba uciec, albo to wybadać,

aby można opowiadać, sens ukazać.

Lepiej tego wcale nie odkładać,

raczej biegu pomysłowi temu nadać.

Bo na plażach Zanzibaru, kiedy nadmiar wód,

taki nadmiar wód obszaru dla chwil paru.

Gdzie powietrza woń nektaru, a nie baru,

ach, na plażach, być na plażach Zanzibaru.

Grzegorz Turnau – Na plażach Zanzibaru

 

Kto nas zna, temu nie trzeba tłumaczyć, że inspiracją do odwiedzenia Zanzibaru była piosenka Grzegorza Turnaua.

Korzenie tego pomysłu były mocno wrośnięte w nasze głowy, skrupulatnie podlewane przy każdej okazji, lecz katarska rzeczywistość, a zwłaszcza nasze silne, pustynne słońce, wnet wysuszały kiełki pomysłu, jak tylko zdołały wybić się z ziemi.

Wreszcie, na wiosnę, jak zwykle spontanicznie i niejako rzutem na taśmę, udało się zgrać ekipę i doprowadzić tę ideę do realizacji.

 

Zanzibar jest często określany jako „wyspa przypraw”. Wraz z sąsiadującą z nim wyspą Pemba był tradycyjnie głównym eksporterem goździków na świecie (a także cynamonu, gałki muszkatołowej i pieprzu). Przez długi czas pełnił rolę bazy handlowej w kontaktach z wybrzeżem afrykańskim. To właśnie handel przyprawami i niewolnikami zdeterminował jego bogatą przeszłość kolonialną – dzisiejszy Zanzibar to mieszanka wpływów arabskich, perskich, indyjskich, portugalskich, brytyjskich i Afryki kontynentalnej. Niezwykle barwną historię wyspy widać również obserwując jej mieszkańców – niesamowitą mieszankę grup etnicznych.

Przez kilka wieków był Zanzibar częścią Sułtanatu Omanu, czego dowody są bodaj najbardziej dziś widoczne w charakterystycznej, przepięknej architekturze. Spacerując po uliczkach Stone Town – zabytkowego miasta i kulturalnego serca wyspy –  czułem się poniekąd jak w moim ulubionym Maskacie.

Wedle przewodników turystycznych, niewiele się tutaj zmieniło przez ostatnie 200 lat. Nawet bym się z tym zgodził, gdyby nie dymiące spalinami samochody. Wijące się magiczne alejki, tętniące życiem bazarki, meczety nawołujące do modlitwy i mnóstwo wyniosłych rezydencji, w których dziś nierzadko znajdują się ekskluzywne hotele. Podobno ich pierwsi właściciele rywalizowali ze sobą w uzyskaniu najbardziej ekstrawaganckiego wyglądu. Mówi się, że jest to jedyne miasto z tak bogatą historią w całej Afryce.

To właśnie architektura najbardziej mnie w Stone Town zachwyciła. Tym bardziej cieszy, że miasto to znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Miejsca oznaczone kolonialną historią od dawna mnie fascynują – Melaka, Penang należą do moich ulubionych, z pewnością dlatego, że przypominają mi o moich europejskich korzeniach. Z kolei w kolonialnej przeszłości Zanzibaru najbardziej widoczne są wpływy omańskie, co przyjmuję z entuzjazmem. Oto moje uwielbienie Omanu zyskuje nową perspektywę…

Zanzibar słynie również z uroczych plaż ze śnieżnobiałym piaskiem oraz unikalnej nawet w tej części świata flory i fauny. O bliskich spotkaniach z powyższymi już wkrótce.