Pięciogwiazdkowe lotnictwo wojskowe

Który kraj maluje wojskowe samoloty w kolory narodowej linii lotniczej? Który kraj usiłuje wyróżnić swoje lotnictwo na arenie międzynarodowej poprzez eksponowanie komercyjnego logo na ogonie? Odpowiedź jest prosta i raczej oczywista – Katar!

Chodzi o Boeinga C17, wyprodukowanego na zamówienie katarskiego wojska, którego można oglądać pod tym linkiem.

Opublikowanie tego zdjęcia mocno od razu wzbudziło w braci lotniczej na całym świecie westchnienia i sprowokowało dyskusję. Nic dziwnego – tego chyba nawet wyobraźnia Lema nie przewidziała.

Samolot ten będzie latać dla Qatar Emiri Air Force, a wykorzystywany ma być głównie – wedle nieoficjalnych informacji – do misji charytatywnych (tu dobry branding może się nawet przydać!), a także transportowania limuzyn emira i innych dobytków w czasie jego podróży zagranicznych.

Co ciekawe drugi zamówiony przez Katar egzemplarz Boeinga C17 został pomalowany już w tradycyjne kolory. Komuś najwyraźniej zabrakło fantazji.

Cóż, nie możemy się już doczekać, jak ten kolos z oryksem na ogonie będzie lądował w Doha!

Islamska perspektywa na seks

Książkę pod takim tytułem można było dostać – nie inaczej – za darmo na stoisku Qatar Guest Center przy okazji jednej z imprez sportowych. Zaglądamy do spisu treści. Hm, jest co najmniej ciekawie. Islam i seks. Islam i czystość. Islam i małżeństwo. Islam i stymulacja seksualna. Islam i ochrona kobiet. Małżeństwo w islamie. A tu podrozdziały: Wybór żony w islamie. Kontrakt małżeński, posag i wesele. Etykieta nocy poślubnej. Żarty i zabawy pomiędzy małżonkami. Granice zabawy pomiędzy małżonkami. Zabawa w łóżku.  Zabawa podczas kąpieli. Zabawa w domu. Zabawa z żoną poza domem.

Książka kończy się rozdziałem o rozwodzie w islamie (perspektywa męża wobec perspektywy żony) oraz o skutkach wolności seksualnej oraz chaosu.

Nie proście, abym to dzieło streszczał. Jeśli jednak wskażecie jeden z podrozdziałów, który was najbardziej zaintrygował to postaram się w temat zagłębić i jego treść pokrótce tu wszem i wobec wyłożyć. Więc jak?

Artykuł na temat seksu według Koranu opublikował także niedawno Onet.pl (link)

Wakacje w sułtanacie

Przepiękna kraina, niezapomniane wakacje. Od piekielnie wilgotnego Maskatu, poprzez jeszcze chyba gorętsze okolice miasteczka Nizwa, Al Hamra czy Bahla do chłodnawych klimatów górskich na zachodzie. Schłodzone bezalkoholowe piwo w jednym z palmowych gajowych. Nic dziwnego, że smakowało, skoro temperatura sięgała ponad 40 stopni. Posmakowało jeszcze bardziej, gdy znienacka pojawili się właściciele posesji … z talerzem świeżo zerwanych daktyli. Mieliśmy okazję poćwiczyć z nimi międzynarodową mowę ciała.

Zielona oaza - Wadi Bani Khalid w Omanie

Autostrada do Suru zbudowana między skalistym klifem a górami. Żółwie morskie składające jaja na plaży w naszej – niezauważalnej dla nich – obecności.

Potem najnudniejsza – według Lonely Planet – droga świata, czyli tysiąckilometrowa przeprawa na południe Omanu, gdzie czekały na nas zielone oazy i festiwal z okazji nadejścia pory deszczowej. Salalah to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie, na szczęście niezbyt jeszcze skomercjalizowane.

Jedna z wielu oaz w okolicach Salalah w Omanie

Wracało się z tego południa jakoś łatwiej, i szybciej. Na drodze o ograniczeniu 120 km/h zdołaliśmy wyprzedzić nieoznakowanego policyjnego Land Cruisera – jadącego jakieś 160 km/h – Toyotą Corolla, której maksymalna prędkość wynosi niewiele więcej. Należy to dodać do kategorii doświadczeń, których nie kupi się za pomocą karty Mastercard. Poczciwa wypożyczona Corolla w ogóle spisała się na medal – udało się wdrapać na 2000 metrów, a strome podjazdy i zakręty nad przepaścią pojawiły się bez uprzedzenia – na szczęście dzielny kierowca się ich nie przestraszył. Dzięki temu może być teraz dumny ze zdobytego doświadczenia. Podsumowując w ciągu 11 dni przejechaliśmy ponad 4500 km i jedyny problem jaki napotkaliśmy w tym pustynnym klimacie to wyczerpanie się płynu do wycieraczek!

Najnudniejsza droga na świecie - Maskat-Salalah

The Pearl Qatar

Przez całe dwa lata istnienia bloga chyba nigdy nie miałem okazji “pochwalić się” najbardziej spektakularnym projektem w Katarze. Film powie więcej niż słowa.

Panie i Panowie. Oto Perła Kataru. The Pearl Qatar.

 

Już nas prawie dwa miliony

MSW w Katarze podało kilka dni temu, że populacja Kataru wzrosła do 1,9 mln. Statystyka ta zmieniła się znacząco w porównaniu do danych podanych ledwo kilka dni wcześniej przez inne oficjalne źródło – Sekretariat Generalny Rozwoju i Planowania. Zdolności liczenia tego ostatniego wykazały tylko 1,6 mln. Śmieszne to trochę, żeby dwie instytucje rządowe nie mogły się porozumieć co do czegoś tak łatwo mierzalnego.

Swoją drogą panuje powszechna zgoda, że licznik przekroczy dwa miliony już za kilka miesięcy! Ja z kolei pamiętam czasy, gdy statystyki mówiły o 800 tys. ludności. To jeszcze tylko przypomnę, że rodowitych (w tym naturalizowanych rodowitych) Katarów jest tu jedynie 100-150 tys.

Kto kupił stocznie?

Coraz więcej sprzecznych informacji się w tym temacie pojawia ostatnio. Wszystko wygląda zabawnie z naszej perspektywy – rząd się podnieca, że wszystko prawie sfinalizowane, tymczasem potencjalny inwestor, którym jest katarska spółka QInvest, opublikował dementi. Piszą o tym katarskie media, co wzbudza uśmieszki na twarzach moich znajomych w pracy. Dementi polega na tym, że QInvest wystepuje jedynie w roli doradcy inwestycyjnego a nie inwestora. Z czego wynika całe to zamieszanie? Z błędów w tłumaczeniach czy może różnicach kulturowych?
Aż dziwi, że minister Grad nie ogłosił do tej pory, że Qatar Airways będzie latać do Gdańska, albo choćby Gdyni!

Niezamężne blondynki won!

Po raz kolejny mieliśmy okazję poznać brutalne oblicze katarskich władz.

Chciałbym wierzyć, że przypadek znajomej Europejki, który tu opiszę, jest odosobniony. Niezamężna, 25 lat, samodzielna, ambitna, pracowita. W ciągu sześciomiesięcznego pobytu w Doha nie psioczyła tak jak inni, nawet zdążyła to miejsce polubić. No i oczywiście zżyć się z tutejszymi przyjaciółmi. Pierwsze dwa miesiące spędzone na wizie biznesowej. Kolejne dwa – podobnie, gdyż tutejsze władze odmówiły wydania wizy pracowniczo – rezydenckiej. Gdy odmowa pojawiła się po raz trzeci, nie było innego wyjścia jak tylko – zgodnie z literą prawa – spakować walizki i uciekać. Próbować uzyskać kolejną wizę będzie można dopiero po kilku miesiącach spędzonych poza Katarem. Tylko po co?

Tyle prawo. A gdzie jakiś humanitaryzm? Aprecjacja heroizmu? To co, że niezamężna blondynka?! W Qatar Airways przecież są takich setki i nikomu to nie przeszkadza. Nie od dziś wiadomo, że firma firmie nierówna i że wasta to podstawa działania tutejszej gospodarki.