Pierwsze półrocze 2016 r. było dla mnie intensywne w wielu wymiarach, nie wyłączając podróży. Zaczęło się od sylwestrowego wyjazdu do Dubaju, w ramach którego już kilka godzin po północy, jeszcze zanim noworoczne słońce zdążyło wzejść, byłem w samolocie.
– Niezły początek nowego roku – pomyślałem.
Ponad pół roku później nie powinno mnie zatem dziwić, że jest kolejna szansa na rekordy. Sęk w tym jednak, że nie mogę być tego pewien, bo brakuje danych do statystyk. Pewny jestem jednego rekordu – mam największe w życiu zaległości we wpisywaniu statystyk lotów! Od początku roku zgromadziłem 53 karty pokładowe, które aż się proszą o wpisanie na Flight Diary i mojego excela.
Jak to bywa w podobnych sytuacjach – im dłużej się zwleka, tym trudniej w ogóle się do tego zabrać, błędne koło … Obiecuję sobie spisanie szczegółów moich lotów od kilku tygodni, a w międzyczasie karty nie przestają przybywać … Nawet z tym wpisem nie udało się wcześniej, mimo, że pomysł pojawił się w … kwietniu – już wtedy miał sens, bo już wtedy zaległości były rekordowe!
Brakuje czasu … Chciałoby się sparafrazować słowa centrali Radio Taxi w rozmowie z Panią Potrzebą:
– Ale ja nie mam czasu, ja karty pokładowe zbieram!
Zaległości na dziś …