Nareszcie dzieje się coś „dziwnego” w Dubaju, a nie w Katarze. Co więcej – dzieje się naprawdę!
Jego wysokość Szejk Mohammad Bin Rashid Al Maktoum, wiceprezydent i premier ZEA oraz władca Dubaju, ledwo kilkanaście godzin temu wydał nakaz odwołania wszelkich form świętowania nowego roku w Dubaju. Jest to gest solidarności z narodem palestyńskim. Imprezy plenerowe zostały w związku z tym odwołane, zabroniono głośnej muzyki, fajerwerków, a także okazywania radości z nadejścia nowego roku chociażby poprzez trąbienie lub okrzyki na ulicy. Za niedostosowanie się do zakazu grożą kary. Większość hoteli organizujących imprezy masowe (i luksusowe jak na Dubaj przystało) postanowiła przenieść je do swoich wnętrz, usunąć noworoczne dekoracje i wyciszyć muzykę. Koncert Shakiry w najdroższym hotelu świata Emirates Palace nie został jednak odwołany.
Pominę zamieszanie jakie rozporządzenie to wywołało, a zwłaszcza jego szczegółowa interpretacja przez organizatorów imprez. Zwrócę jednak uwagę na fakt, że „zima” to sam środek sezonu turystycznego w tej części świata, więc do Emiratów zjechały dziesiątki tysięcy turystów z Europy i nie tylko pragnących świętować Nowy Rok w fajniejszy niż dotychczas sposób, a zapłacili za tę przyjemność duże pieniądze (spece od zarządzania przychodami we wszystkich sektorach turystyki już się o to postarali).
A w Katarze skromnie, ale przynajmniej bez zakazów. Paradoksalnie my w Nowy Rok musimy iść do pracy (mimo, że świętujemy), a Dubaj ma tego dnia ustawowe wolne. No chyba, że i to rozporządzeniem szejka zostanie zmienione w najbliższych godzinach, bo skoro nie imprezują, to po co im wolne?
Pomyślności w Nowym Roku. I wytrwałości w czytaniu tych moich wypocin. Wam i … sobie życzę.