Rutyna

Przepraszam za długą nieobecność – wyraźnie brakuje mi weny ostatnio.

To nie tak, że nie ma o czym pisać. Bynajmniej! Nie tak dawno był w Katarze tenis męski (i powracające jak bumerang hasło ‘sezon [tenisowy] zaczyna się w Doha’), wczoraj na stadionie im. Chalify w Doha odbyły się finały tenisa kobiecego (w postaci ‘Qatar Ladies Open’). Z kolei zeszłej jesieni ponownie mieliśmy drużynowe mistrzostwa w siatkówkę, w których bełchatowska Skra po raz kolejny przegrała finał z włoskim Trentino. Ale rutyna!

Z pozostałych niusów – Mundial w Katarze co prawda dopiero w 2022 roku, ale jego perspektywę zakrył w międzyczasie cień kompromitacji, do której doszło w zeszłym miesiącu podczas finału Pucharu Azji (chyba przemilczano to w polskich mediach, więc wspomnę tylko, że na stadion, na którym odbywał się mecz, nie wpuszczono tysięcy kibiców z wykupionymi biletami; przy całkowitym braku profesjonalizmu sił porządkowych do zamieszek nie doszło tylko dlatego, że rozwścieczony tłum się poddał, co należy uznać za ewenement w skali światowej albo i cud, szczególy na portalu telewizji Al Jazeera).

Można by tak w nieskończoność. Zahaczyłem powyżej tylko o kwestie sportowe (bo najbardziej w tym kontekście Katar stara się pokazywać w światowych mediach ostatnio), a ileż innych ciekawych rzeczy dzieje się w Doha i okolicach!? Nowe centra handlowe, nowe dzielnice, nowe drogi prowadzące nierzadko donikąd. Lokalne absurdy coraz rzadziej zadziwiają. Nie zaskakuje również nowy aquapark, w którym zakazano paradować w bikini i który zamknięto na zimę (zimą im za zimno, a latem? – też pewnie zamkną bo będzie za gorąco!).

Nowe są też destynacje Qatar Airways, przy czym tu też stara rutyna, bo Warszawa omijana jest już najwyraźniej z przyzwyczajenia (chyba że na wysokości przelotowej).

Nic dziwnego, że po prawie czterech latach (tak, Drodzy Czytelnicy, czas leci!) prawie całkowita powtarzalność tych wszystkich wydarzeń wydaje się oczywista i zaczyna niemalże boleć. Na myśl przychodzą mi Chłopi Reymonta – tam życie wiejskie regulowały pory roku; w naszym pustynnym klimacie cykl lato-zima ma niemniejsze znaczenie. W kategorii opisywania cykliczności zdarzeń wolałbym z Reymontem (bądź co bądź laureatem Nagrody Nobla) nie konkurować.

Niniejszym w kwestii niusów z życia mieszkańców najbogatszego kraju na świecie oddaję pola innym polsko-katarskim blogerom a zwłaszcza Olenie, która według mnie nie ma sobie równych.

Bez obaw – moja aktywność na tym blogu nie zanika. Chciałbym się skupić na relacjach z podróży, a więc od teraz dominować będzie kategoria ‘Globtroter’. Wpisów będzie trochę mniej, ale obiecuję, że z jakością nie będzie gorzej.

W pamięci podręcznej mam dwie wyprawy, które czekają na oficjalne podsumowanie. Szczegółów na razie nie zdradzam. Cierpliwości!