Polscy siatkarze w Katarze

Tak to już jest w Katarze, że jak się już coś dzieje, to dzieje się wszystko naraz. Turniej tenisowy jeszcze się nie skończył, a my już wypatrujemy Klubowych Mistrzostw Świata w Siatkówce Mężczyzn. Polskę reprezentować będzie PGE Skra Bełchatów. Pierwszy mecz już we wtorek (gramy z klubem Al-Arabi z … Kataru). Oczywiście, że będziemy kibicować!

Be there to cheer for Poland - Polscy siatkarze w Katarze

Sezon kończy się w Katarze

Minął sobie rok i znowu gościmy w Doha gwiazdy światowego tenisa. Ośmioro najlepszych tenisistek będzie już od jutra walczyło o nieoficjalne mistrzostwo świata. Pula nagród w tym roku to 4,55 mln dolarów. Katarczycy dobrze wiedzą czym zwabić gwiazdy do swojego kraju. Rezerwowe dziesiąte miejsce w rankingu, podobnie jak w zeszłym roku, okupuje Agnieszka Radwańska. Czy tym razem również uda nam się zobaczyć ją na korcie?

Turniej Mistrzyń 2009 - po raz drugi w Katarze

Szkoda tylko, że bilety na mecze podrożały w tym roku dwukrotnie. Owszem zostały wykupione, ale w większości przez firmy, które następnie sprezentują je pracownikom, którzy na stadionie im. Chalify się nie pojawią. A nawet jak przyjdą, to tylko na chwilę. I znowu będą się w świecie śmiać, że jedna z ważniejszych tenisowych imprez w roku rozgrywana jest przy pustych trybunach.

Turniej Mistrzyń 2009 - po raz drugi w Doha

Kenia

To chyba najpopularniejszy wśród turystów kraj tej części Afryki. Widać to na ulicach stolicy – białe twarze można spotkać prawie wszędzie. Nairobi ma też niemałą populację zachodnich ekspatów żyjących tam na co dzień. Sporą (nie)sławę przynosi temu miastu jego nieoficjalna nazwa – Nairob’ery, używana nawet przez autochtonów. Oczy dookoła głowy i lecimy.

Jeśli Kenia to oczywiście safari w Masai Mara. Koniecznie z lokalnym przewodnikiem. Nie jakimś Kenijczykiem z Nairobi, lecz Kenijczykiem – Masajem z krwi i kości. Miałem szczęście natknąć się przed wyjazdem na artykuł zamieszczony w The New York Times, w którym skutecznie zareklamowano alternatywny sposób na safari w Masai Mara – z dala od zbędnych luksusów, acz wcale nie mniej bogaty w przeżycia. Co tu dużo pisać – nie każdemu turyście na safari w Kenii dane jest być zaproszonym przez Masaja na lokalne wino do domu jego matki. Równie bezcennym doświadczeniem było otrzymać masajskie imię – mi przypadło „Mogoj”, co podobno oznacza „stary mądry człowiek”. Wzruszające jeśli wziąć pod uwagę, że zostało nadane i zatwierdzone przez seniora domu (czyli lokalnego „mogoja”). I jeszcze drobne masajskie upominki, tak za darmo, tak od serca. A potem wypić piwko (Tusker) w lokalnym pubie w towarzystwie Masajów przebranych w te ich sukienki, z uszami powyginanymi w najróżniejsze strony i obwieszonymi nieskończoną ilością biżuterii, rozmawiających co chwilę przez telefon komórkowy, żujących gumę do żucia i tańczących w rytm przebojów Akona tuż pod plakatem z wizerunkiem Baraka Obamy. W międzyczasie próbowano ze mną dyskutować o ostatnich meczach ligi hiszpańskiej, ale tu akurat niezbyt dobrze trafili.

A teraz reklama.

Obóz Oldarpoi jest prowadzony przez organizację społeczną, która postawiła sobie za cel poprawę życia Masajów, zwłaszcza poprzez edukację (głównym celem jest wyeliminowanie tradycji obrzezania kobiet). Jak każda tego typu organizacja również oni potrzebują wolontariuszy, więc osoby zainteresowane mogą się z nimi kontaktować bezpośrednio. Wolontariuszką w czasie naszego pobytu była Agnieszka, z Polski! Obiecała mi podesłać więcej informacji na temat masajskiej społeczności i wolontariatu, więc mam nadzieję, że już niedługo będę to mógł tu zamieścić.

Jeśli ktoś się wybiera do Kenii to z pełną odpowiedzialnością polecam Oldarpoi Masai Mara Camp.

A teraz już zapraszam na zdjęcia z Kenii!

Brakuje im kobiet!

Zastanawialiście się kiedyś z czego słynie Katar? Poza kandydowaniem do organizowanie globalnych wydarzeń sportowych oczywiście, kwitnącą gospodarką i drugimi co do wielkości zasobami gazu naturalnego.

Otóż, wyróżnia się Katar w świecie najwyższym współczynnikiem mężczyzn do kobiet! Na każdych trzech mężczyzn przypada w Katarze jedna niewiasta. Struktura społeczna jest praktycznie wynikiem zapotrzebowania na płeć, a konkretnie siłę roboczą – bardziej lub mniej wykwalifikowaną. Ponadto tutejszy rząd jest niechętny do przyznawania wiz kobietom pochodzącym z „krajów nieuprzywilejowanych” (USA, Kanada, UE, itp.).

Jeśli dodać do tego fakt, że „randkowanie” jest zakazane przez obowiązujące tu islamskie prawo, to możemy zacząć zdawać sobie sprawę z wyjątkowości sytuacji. Wedle naukowców tak nierówna struktura płci może prowadzić do niepokojów społecznych!

Komitet ds. populacji nawołuje zatem do redukcji dysproporcji i zachęcenia większej liczby par małżeńskich do zamieszkania i podjęcia pracy w Katarze. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać – taka polityka oznaczałaby poważne zwiększenie kosztów dla firm (i problemów!). Trzeba by też tych przyjezdnych czymś zachęcić, ale czym?!

Ze zwarciami za pan brat

W Katarze wszystko i wszędzie sie zwiera. Począwszy od zwykłych gniazdek w pokojach sypialnych (do których – o zgrozo – podłącza się na przykład laptopy, bo przecież nie ma innego wyjścia), przez kuchenne urządzenia o wysokiej mocy (pralka, lodówka, itp.) Oświetlenie łazienki też jak najbardziej. W zeszłym tygodniu spaliliśmy w naszej łazience jakieś dziesięć żarówek dopóki ktoś nie zasugerował, żeby zainstalować bardziej odporną – jak się okazało – lampę jarzeniową.

Nic jednak nie przebije tego, co się dzieje w moim (pięciogwiazdkowym) biurze. Pamiętam, że już w pierwszych tygodniach zdarzały się nagłe odcięcia prądu, co bardzo mnie zaskoczyło (pisałem o tym 6 czerwca 2007!). Odcinało pół piętra, wszystkie komputery się wyłączały, osobogodziny pracy szły na marne. Potem takie wymuszone przerwy w pracy i doskonała okazja do integracji między pracownikami w ciemnym i nieklimatyzowanym biurze zdarzała się średnio raz na kilka miesięcy.

Ostatnio jednak biurowe zwarcia znowu przypominają o sobie częściej. Kilka miesięcy temu wentylator przed budynkiem zaczął się fajczyć, aż przyjechała straż pożarna. A wczoraj to było jak w thrillerze. Dość powiedzieć, że ledwo uszedłem z życiem. Wybuch pod moim i koleżanki biurkiem miał miejsce w trakcie, gdy byliśmy na spotkaniu. W jego wyniku rama komputera koleżanki pękła na pół! A potem już tylko lekko się dymiło. Akcję ratunkową koordynował sam szef działu, który nakazał natychmiastowe opuszczenie lokalu. Profesjonalne zarządzanie przez cele 🙂 Rozkaz to rozkaz. Nie było nas w mgnieniu oka. Czy napisałem już, że zwarcia przy naszych komputerach zdarzały się ostatnio regularnie? Fachowcy przychodzili kilka razy i niby naprawiali. Do czasu. Czy to naprawdę jest aż tak trudne?

Pozytywne jest to, że w najbliższym czasie kolejne wybuchy już mi nie grożą. Komputera w pracy na razie nie mam, więc po prostu nie ma już co wybuchać.

Frustrować się można, ale lepiej się do tego typu zdarzeń tu przyzwyczaić. Lepiej na tym wyjdziemy psychicznie. Nie raz już wspominałem, że pojęcie jakości w budownictwie na Bliskim Wschodzie jest definiowane inaczej niż na Zachodzie. Zwłaszcza w kwestii jakości instalacji elektrycznych. Coraz mniej mam wątpliwości, że Katar to jednak kraj trzeciego świata! Z najwyższym na świecie PKB na mieszkańca! Ot ciekawostka. Aż włos się jeży na głowie! Od tych zwarć!

 

Oto epilog. Dzień później.

Wypadaloby zaktualizowac watek. Otoz, dzis zainstalowano mi nowy komputer, twierdzac ze wszystko jest naprawione. Jak przy nim usiadlem, to poczulem zapach spalenizny. W konsekwencji tego zabroniono mi korzystac z mojego biurka. Safety first! Bezpieczenstwo ponad wszystko! A dzien mija….

Do kina? Na film?! W Katarze!?

Pójście do kina w Katarze to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Nie dość, że filmy są skrupulatnie ocenzurowane, co oznacza, że niektóre fragmenty są tak pocięte, że aby je zrozumieć, trzeba je obejrzeć po raz drugi w domu na dvd. Do tego ta jarmarczna atmosfera w kinie, do której przyczyniają się oczywiście Katarczycy. W sumie to jakiś koszmar dla takich, jak my, aż trudno to sobie wyobrazić.

Przed każdym seansem, w ramach standardowych porcji reklam pojawia się filmik sponsorowany przez Coca Colę.

 

Zabawne, jak szczegółowych instrukcji trzeba udzielać widzom o tym, jak należy się zachowywać na sali kinowej. Wyłączenie telefonów komórkowych, zakaz palenia, prośba o wyprowadzenie płaczących dzieci poza salę kinową. Nie muszę dodawać, że tubylcy nic sobie z tego nie robią i z punktu widzenia Europejczyka ich zachowanie w kinie jest irytujące, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę skalę zjawiska. Wychodzenie w trakcie seansu (włączając przeciskanie się między rzędami) po popcorn i inne używki jest powszechne tak samo, jak wychodzenie z telefonem w ręku w celu odbycia pogawędki ze znajomym. Nie wszyscy wychodzą. No właśnie. Niektórzy odbierają dzwoniące na głos (!!!) telefony bez ruszania się ze swojego miejsca. Nie próbują się nawet z tym kryć i rozmawiają nie ściszając nawet głosu. Zanim ten telefon zostanie odebrany jego właściciel zazwyczaj korzysta z okazji do pochwalenia się swoim super-dzwonkiem i pozwala mu rozbrzmiewać tak długo, aż upewni się, że jego kultowy telefon został usłyszany przez widzów w najbardziej oddalonych rzędach. O ile do dźwięku dzwonka w telefonie – nawet najbardziej drażniącego (zwłaszcza w postaci arabskich śpiewów) – można się przyzwyczaić, o tyle do kilkunastominutowych (!) pogawędek przez telefon już raczej nie. Do szału doprowadziły mnie kiedyś dwie panienki siedzące tuż obok, które w ten sposób spędziły połowę filmu (jak ma im być wstyd skoro twarze mają zakryte czarną kotarką!?). I bynajmniej nie były to przypadki odosobnione. Próbowaliśmy tym osobom zwrócić uwagę, ale nie przyniosło to żadnego skutku.

O co chodzi? – poziom zadufania czy niewiedza? Przecież zasady savoir-vivre z filmiku Coca Coli były również w języku arabskim!

Qatar 2022

Katar po raz kolejny staje do walki. Tym razem nagrodą będzie przyznanie prawa do organizacji mistrzostw świata w piłce nożnej w 2022 roku (oj, daleka perspektywa!). Jeśli wygrają, obiecują, że te rozgrywki będą inne niż wszystkie – kompaktowe z korzyścią dla fanów, drużyn i środowiska. Potencjalnie pierwsza impreza tej rangi w całym regionie (jasne, już widzę Platiniego czy jakąś inną ważną personę, który się na to skusi!). I jeszcze perspektywa łączących się światów – wedle promotorów Katar leży pośrodku – ani na Wschodzie, ani na Zachodzie. Pośrodku niczego! – dodaliby złośliwcy, ale nie ja. Nie tym razem.

Qatar 2022 bid

Jak dobrze pójdzie to w dwa lata po mundialu będzie Katar gospodarzem Olimpiady (sam już nie wiem czy to tylko plotki czy już oficjalny kandydat). Czyż mogliby przepuścić taką okazję?! Przecież najnowsze hasło reklamowe ma jasne przesłanie: Qatar – bidding nation. Weźcie to sobie do serca, bo jeszcze nie raz w kwestii organizowania imprez sportowych o Katarze usłyszycie.

QATAR - BIDDING NATION