Wykupili wszystkie kurczaki

Ramadan – to nie tylko czas postu, to także okres świętowania. Wszystko jednocześnie – post trwa między wschodem a zachodem słońca, a świętowanie między zachodem a wschodem.

Od początku Ramadanu, czyli od tygodnia, do sklepów ciągną tłumy ludzi. Broń mnie Panie Boże od pomysłu wychodzenia na zakupy spożywcze popołudniami, kiedy wygłodniałe rodziny poszczących kupują wszystko i wszędzie. I tak codziennie przez cały miesiąc księżycowy. Nie od dziś wiadomo, że Arab głodny to jest zły.

Jednego jednak nie rozumiem – skoro jest to miesiąc postu, to dlaczego kupują więcej niż zwykle? A skoro tak jest, to dlaczego sklepy się na tę inwazję nie przygotowują? Jak wytłumaczyć fakt, że kilka dni temu w całej Doha zabrakło kurczaków?! O innych produktach nie słyszałem.

Otóż można to wytłumaczyć ekonomicznie. Katarski rząd, pamiętając nagłe podwyżki cen produktów spożywczych w poprzednich Ramadanach, wprowadził ceny maksymalne na 104 najbardziej podstawowe artykuły. Handlowcy narzekają, że ta decyzja przyniesie im straty. Miało być dobrze, a wyszło …

Włos mi się na głowie jeży jak pomyślę, że podobny mechanizm rząd mógłby zastosować na cenach biletów lotniczych w trakcie szczytów przewozowych. Moja praca straciłaby przecież sens. Jakoś nie widzę empatii na widowni.

Belgijski zakładnik w Katarze

Kilka tygodni temu Gazeta Wyborcza doniosła o belgijskim biznesmenie, który od ponad roku próbuje opuścić Katar, lecz władze mu na to nie pozwalają. Jest to kolejny przykład na to, jak w łatwy sposób można popaść w Katarze w życiowe tarapaty. Polecam lekturę całego artykułu pod tym adresem. Jak to jest, że ja się o takich rzeczach dowiaduję z polskich gazet!

W podobnej sytuacji znalazł się rok temu pewien brytyjski menedżer, o czym można poczytać tu.

Polskie ciastka podbijają katarskie sklepy

Przypadkiem natknąłem się w lokalnych delikatesach na taki oto obrazek:

Cały dedykowany regał dla polskiego Tago - w sklepie w Doha. Brawo!

Autentyczne ciastka Tago w Doha, w Katarze! Nie muszę dodawać chyba, że widok ten bardzo mnie uszczęśliwił.

Asortyment – bodaj kilkanaście rodzajów ciastek, biszkoptów i wafelków – zajmuje cały regał w sklepie Mega-Mart. O takiej ekspozycji (narożnik o wymiarach 2x1m) marzyłby niejeden producent. Ceny porównywalne do polskich (przy obecnym kursie dolara). Nie jestem pewien czy w innych sklepach w Katarze polskie ciastka można znaleźć – jeśli ktoś coś wie, niech się podzieli informacją z rodakami.

Polacy w Katarze – kupujta polskie ciacha w The Centre koło Ramady!

Mam tylko jedną uwagę. Na półce brakowało towaru – niektóre pozycje wyłożone były po jednym egzemplarzu (który niezwłocznie wykupiłem)! Wniosek? – albo towar za szybko się sprzedaje, albo zawiódł merchandiser, którego – zważywszy na odległość – trudno producentowi kontrolować.

Gratulacje dla Tago! Polskie ciastka na pewno podbiją katarski rynek. Już ja się o to postaram. I czekamy na więcej! Może jakieś Morliny albo Krakus rozważyliby ekspansję na katarskim rynku? Sukces gwarantuję również polskim polmosom i browarom (skoro w Dubaju się udało, to czemu by nie w Doha?!)

Ciasteczka TAGO od niedawna podbijają sklepy w Katarze

Dostęp do poczty na cenzurowanym

Kilkanaście dni temu gdy próbowałem zalogować się do mojej skrzynki pocztowej na Wirtualnej Polsce pojawił się komunikat, że strona została zablokowana przez cenzurę. Zgodnie z sugestią pod owym komunikatem postanowiłem wysłać im wiadomość o błędzie. Wyjaśniłem jednocześnie, że strona ta nie ma treści zakazanych, gdyż jest jedynie stroną, na której ludzie logują się do swoich skrzynek mailowych. Zgodnie z prawdą, tak czy nie?

Przyszła w końcu odpowiedź od „zespołu ds. obsługi klienta”:

W związku z zobowiązaniem firmy Qtel (lokalny dostawca Internetu) wobec społeczeństwa katarskiego oraz w związku z dbałością o nasze dzieci, zawartość tej strony została uznana za bardzo obraźliwą i jest nieakceptowane, aby była ona łatwo dostępna dla wszystkich użytkowników, dlatego też owa strona została zablokowana.

Mowę mi odjęło. I co teraz? Może powinienem zwrócić się do naszej ambasady o interwencję? W końcu tą niesłuszną decyzją dotknięta może być spora grupa Polaków w Katarze. Można przeżyć jeśli nie ma się dostępu do joemonstera (którego notabene ostatnio odblokowano), ale jak w dzisiejszych brutalnych czasach żyć bez dostępu do skrzynki mailowej?

Runda z Doha

Powtórka dla studentów ekonomii itp. Albo i absolwentów.

Kto pamięta gdzie rozpoczęto kolejną – dziesiątą już – rundę rozmów WTO? Ano w Doha właśnie, dzięki czemu runda ta jest powszechnie nazywana „rundą w Doha” mimo, że regularne spotkania przedstawicieli państw całego świata zwykle odbywają się w innych miastach. Spotkania takie trwają od 2001 roku i końca nie widać.

Sheraton Doha - tu rozpoczęła się Runda Katarska WTO

Znamienne, że jest runda w Doha – jak się powszechnie uważa – najmniej udaną i prawdopodobnie zakończy się brakiem jakichś przełomowych dla światowego handlu uzgodnień (koniec planowano w 2009). Okazuje się, że kluczem niezgody pomiędzy światowymi mocarstwami jest przede wszystkim rolnictwo. Największe tarcia w tej kwestii występują pomiędzy USA, Indiami i Chinami.

A może nasz Emir powinien wkroczyć do akcji? – przecież ma spore doświadczenie w próbach pojednywania międzynarodowych konfliktów. Bo potencjalna porażka tej rundy będzie utożsamiana z jej nazwą, a to Katarowi raczej nie pomoże.

 

Runda z Doha

Coś dla studentów ekonomii itp.

Kto pamięta gdzie rozpoczęto kolejną – dziesiątą już – rundę rozmów WTO? Ano w Doha właśnie, dzięki czemu runda ta jest powszechnie nazywana „rundą w Doha” mimo, że regularne spotkania przedstawicieli państw całego świata zwykle odbywają się w innych miastach. Spotkania takie trwają od 2001 roku i końca nie widać.

Znamienne, że jest runda w Doha – jak się powszechnie uważa – najmniej udaną i prawdopodobnie zakończy się brakiem jakichś przełomowych dla światowego handlu uzgodnień (koniec planowano w 2009). Okazuje się, że kluczem niezgody pomiędzy światowymi mocarstwami jest przede wszystkim rolnictwo. Największe tarcia w tej kwestii występują pomiędzy USA, Indiami i Chinami.

A może nasz Emir powinien wkroczyć do akcji? – przecież ma spore doświadczenie w próbach pojednywania międzynarodowych konfliktów. Bo potencjalna porażka tej rundy będzie utożsamiana z jej nazwą, a to Katarowi raczej nie pomoże.

Nagie ramiona do aresztu

Nie, tym razem wcale nie będzie o Arabii Saudyjskiej, ani o Zjednoczonych Emiratach. Aresztowania z powodu niewłaściwego ubioru właśnie rozpoczęły się w Katarze.

Młodzi Brytyjczycy zostali zatrzymani przez policję kilka dni temu na hotelowym parkingu po tym, jak pocałowali się na pożegnanie. Sprawozdawcy podkreślają, że para nie była małżeństwem (!!!), co powoduje, że grzech będzie w oczach sądu, przed którym staną, grzechem ciężkim.

Innym razem aresztowano pewną Libankę za niewłaściwy ubiór w miejscu publicznym (centrum handlowe). Nałożono również grzywnę w wysokości 1000 rijali. Owa pani (zdaniem niektórych pewnie i ladacznica!) miała widoczne ramiączka od stanika i w ogóle całe ramiona. Widoczne dla wszystkich, którzy chcieli popatrzeć, a założę się, że było takich wielu.

W związku z powyższymi incydentami niektóre ambasady zaleciły swoim obywatelom (zarówno kobietom jak i mężczyznom!) przestrzeganie zasad obowiązujących w Katarze.

Większe zainteresowanie policji w zakresie przyzwoitości ubioru i zachowań na ulicy wiązane jest ze zbliżającym się Ramadanem. A ten już za dziesięć dni. Już nie mogę się doczekać tego słodkiego lenistwa!

PS. Dam piątkę takiej, która przywita się pocałunkiem na ulicy! Oferta ważna do 18 września, bo wtedy kończy się Ramadan (inszalla)!

Służące z Arabii Saudyjskiej

Dziennik Penisula donosi o rozgoryczeniu katarskich kobiet (czyli Katarek / Kataryjek / Katarynek – czy jest na sali jakiś polonista?). Wyraziły one rozczarowanie faktem, że w Katarze zatrudnione zostały właśnie służące z paszportem Arabii Saudyjskiej. Są one więc imigrantkami zarobkowymi (raczej niskozarobkowymi).

Oburzenie wzięło się głównie stąd, że panie te pochodzą z – wydawać by się mogło – bogatego bratniego kraju. Pewna katarska psycholog przyznała, że wieść o podejmowaniu takiego zajęcia przez kobiety saudyjskie łamie jej serce. Zwłaszcza, że „odbywa się to w czasie, gdy panuje bardzo dobra koniunktura w państwach tego regionu”. Wyznała jednocześnie, że nie widzi nic złego w takiej pracy pod warunkiem, że odbywa się to zgodnie z prawem islamskim. Następnie dodała: „Ale przecież to jest praca służącej. Te kobiety będą wystawione na upokorzenie!”.

Jakie upokorzenie?! I z czyjej strony?! Pani się puknie, proszę pani. I zastanowi co mówi, bo niewiele brakowało, aby wydała się tajemnica (już poliszynela) o złym traktowaniu pomocy domowych przez Katarczyków.

Do tej pory funkcje takie sprawowały Azjatki (Filipinki, Indonezyjki, itp.). Saudyjki, które sprowadzono do Kataru mają od 20 do 45 lat i żadna z nich nie ukończyła szkoły podstawowej. Ich płaca wynosić będzie ok. 1500 rijali, nieznacznie więcej niż w przypadku konkurentek z Azji.

Skąd nagłe zapotrzebowanie na Saudyjki? Otóż rozniosła się po pustyni katarskiej wieść, że panie z dalekowschodniej zagranicy praktykują magię.

Śmiać się czy płakać?

Chciałbym czasem móc napisać w przyjemniejszym tonie, ale najzwyczajniej w świecie brakuje powodów. Ręce opadają!

Doświadczyć QR

Ciekawe doświadczenie. Niepowtarzalne. Wielu pasażerów podchodzi do niego bardzo serio i całość nagrywa na kamerę, żeby potem pochwalić się np. na youtube. Niektórzy z góry mają olbrzymie oczekiwania, bo wiele się nasłuchali wcześniej od znajomych lub po prostu uwierzyli reklamom itd. Sam lot z Qatar Airways to dla nich najwyraźniej powód do dumy i spełnienie jakichś – prawie bajkowych – marzeń… Do tego podniecenie, że leci się liniami arabskimi, których kapitał początkowy stanowią petrodolary.

W sumie nikogo takiego nie spotkałem osobiście, ale podobne właśnie wnioski można wyciągnąć po obejrzeniu tych wszystkich filmików na sieci. Oto przykłady: relacja z podróży z Monachium oraz doświadczenie innego pasażera w rejsie z Maledywów.

Warto dodać, że te wszystkie filmiki powstały jeszcze zanim przyznano nam pięć gwiazdek w klasie ekonomicznej na lotach długodystansowych (jako jedynej linii na świecie!) i ogłaszając jednocześnie, że produkt oferowany w tylnej części samolotów QR został uznany przez pasażerów z całego globu za najlepszy z najlepszych.

Qatar Airways - posiłek w najlepszej klasie ekonomicznej na świecie :)

Coś w tym musi jednak być. Nawet w klasie ekonomicznej dostaje się do ręki menu z wyborem dań (czego w liniach europejskich raczej się nie uświadczy). Wnikliwa lektura, po której zaczyna się wyczuwać zapachy lecące z kuchni. Jak w dobrej restauracji. A potem to już tylko ewentualne rozczarowanie. Pamiętam, że gdy leciałem za pierwszym razem, jeszcze na rozmowy o pracę, podjęcie decyzji o tym co chciałem jeść zajęło mi dobre dziesięć minut (i tak nic innego nie było przecież do roboty – mogłem jeszcze filmy oglądać ale nie to akurat miałem wtedy w głowie). Do dziś mam to moje pierwsze menu – miały być subtelne kawałki kurczaka upieczone w delikatnym curry na białym ryżu. Potem tylko przyszła stewardessa i spytała jaki jest mój wybór, po czym z olbrzymim uśmiechem na ustach i błagalnym tonem zapytała, czy nie zechciałbym jednak baraniny, bo kurczaka już im mało zostało. Co by nie mówić, baraninę też dobrą serwują.

No właśnie – absolutnie zachwycające wyglądem stewardesy w swoich burgundowych mundurkach. Wszystkie możliwe kolory skóry, oczu i włosów. Różnorodność, którą trudno doświadczyć w niearabskich liniach lotniczych. Qatar Airways oficjalnie reklamuje się, że zatrudnia globalna załogę – z ponad 80 krajów świata. Nic to w porównaniu z Emiratami – nasza konkurencja zatrudnia załogi mówiące w 80 językach pochodzące ze 120 krajów!! W każdym razie uśmiech stewardessy niczego sobie (uśmiech i stewardessa oczywiście!).