Ruskij pasport?

Ostatnio na lotnisku w Doha (odloty) zostałem zapytany przez pasażerkę o pochodzenie. Mój akcent podpowiadał jej, że jestem z Niemiec. Wiele razy już to słyszałem, przestało więc mnie to dziwić. Ciepło, ciepło … Moja korygujaca odpowiedź bardzo ją ucieszyła, gdyż miała polskie korzenie – rodzice pochodzili z Polski.

Dzień później, w drodze powrotnej, lotnisko w Larnace (Cypr). Pewnym krokiem wchodzę do kolejki do kontroli paszportowej przeznaczonej dla obywateli UE. Mężczyzna odpowiedzialny za porządek woła do mnie:

– Ruskij pasport?
– Nie!

Tym razem to ja się ucieszyłem – próbował skierować mnie do wiele dłuższej kolejki! Rosjanie musieli swoje odstać, a w okienku dla UE praktycznie nikt nie czekał…

O tym, że Rosjan na Cyprze jest bardzo dużo już pisałem wcześniej. Ale żeby nawet mnie – z niesłowiańskim nazwiskiem, niemieckim akcentem i zarostem na twarzy w stylu arabskim – brali za Rosjanina?!

P.S. Dziś przygód narodowościowo-tożsamościowych ciąg dalszy. Po dodzwonieniu się do serwisu Suzuki filipińska sekretarka wzięła mnie za Filipińczyka. Po tym jak się jej przedstawiłem z imienia („Majkel”) zapytała:

– Kabayan?

– Mafi kabayan! Bolanda!!! – pełen rozbawienia odpowiedziałem typowym filipińsko-arabskim sposobem.

Niewtajemniczonym wyjaśniam, że zapytaniem „kabayan” Filipińczycy zazwyczaj upewniają się, czy mają do czynienia ze swymi rodakami.