O wolności słowa w Katarze pisałem wielokrotnie. Do tematu powracam przy okazji wojny, która wybuchła na miejscowym portalu (qatarliving.com), a potem również w prasie. W jej wyniku o mały włos forum owego nie zamknięto!
Zaczęło się od tego, że jedna z użytkowniczek (notabene profesor historii sztuki) szyderczo skomentowała zachowanie miejscowej młodzieży w trakcie narodowego święta:
„[…]święto narodowe, które powinno być czasem świętowania i dumy, tymczasem zaprezentowano ten kraj i Katarczyków w strasznym świetle bezprawia, arogancji i braku szacunku dla innych, jak również własności […]Jeden idiota biegał w masce Osamy bin Ladena podbiegł do emigrantów w samochodzie i próbował ich przestraszyć. Katar, możesz dziś być z siebie dumny.”
Profesor Clayton, pisząca pod pseudonimem „PM”, dalej opisuje scenę, w której młodzi Katarczycy pędzili ulicami kierując stopami lub siedząc na przedniej szybie, opryskiwali samochody kremem do golenia, ogłuszając muzyką i biegając po ulicach z tradycyjnymi mieczami, bez policji w zasięgu wzroku i przy dźwięku syren karetki niebędącej w stanie przejechać.
A potem nastała lawina wypowiedzi innych sfrustrowanych, np.:
– Myślę, że Katar jest najgorszym, najbardziej nudnym miejscem do życia – napisał kanadyjski ekspat.
– Niewiele czasu zajęło mi zanim zdałem sobie sprawę, jakie to jest naprawdę straszne miejsce […] Nawet nie rozważajcie pomysłu przeprowadzki do Kataru. Jest nudno, rozczarowująco i obrzydliwie! – wtórował mu ktoś inny.
Komentarze nie spodobały się wielu Katarczykom (nic dziwnego), którzy zaczęli nawoływać reklamodawców do bojkotu portalu internetowego oraz przywoływali wiele innych niepochlebnych wypowiedzi, które pojawiały się na forum wcześniej.
Dyskusja zrobiła się na tyle gorąca, że właściciel forum postanowił prowokacyjny wątek usunąć! (czyżby z lęku przed cenzurą?) Autorka wypowiedzi, od której wszystko się zaczęło, przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się dotknięci. To nie wystarczyło – najbardziej dotknięci Katarczycy dążą teraz do zamknięcia portalu. Założyli nawet w tym celu specjalną grupę na Facebooku. I zapowiadają, że użyją swoich wpływów. A jeśli w Katarze komuś się nie podoba, to zachęcają do opuszczenia kraju i zapewniają, że bez zagranicznej siły roboczej sobie poradzą. Czy ktoś traktuje ich serio?
A prawda – jak zwykle – leży po środku.