Pierwsze kroki na Czarnym Lądzie

Afryka. Kilka a czasem kilkadziesiąt minut nad i pod Równikiem. Minut szerokości geograficznej.

Pierwsze wrażenia jak z Indii. Nawet specyficzny zapach powietrza, którym odetchnęły moje płuca tuż po wyjściu z lotniskowego terminala wydawał się podobny (ale nie taki sam!).

Zabrzmi banalnie, ale nigdy nie czułem się tak białym człowiekiem! Żadnych szans na wtopienie się w tłum i spokojną obserwację życia ulicy. Okazuje się, że zwiedzanie Afryki nie jest tak proste jak zwiedzanie Azji, jest za to porównywalne pod względem ilości doświadczeń (zwłaszcza tych z kategorii bezcennych), ale już na pewno jest o wiele droższe. Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, że ceny na tym relatywnie ubogim kontynencie afrykańskim powinny być względnie niewysokie. Nic bardziej mylnego. Podróżowanie po Kenii i Ugandzie może się okazać bardzo kosztowne, zwłaszcza na własną rękę. Przydają się umiejętności negocjacji nabyte w Wielkiej Różowej Szkole (w Azji z kolei szczególne umiejętności do udanych negocjacji nie są potrzebne).

Co najmniej pod jednym względem jest zgodnie z oczekiwaniami – trzeba się mieć na baczności na każdym kroku, bo wszelkiej maści naciągacze są wszędzie. Tu z kolei przydaje się doświadczenie z podróżowania po Dalekim Wschodzie.

Co mnie zaskoczyło? Tam nie mają McDonalda! Trzeba było chodzić po hotelach w poszukiwaniu toalet 😛

Szersza relacja i mnóstwo zdjęć już wkrótce.

Zebry w parku Masai Mara w Kenii