W zeszłym tygodniu mieliśmy w Katarze falę upałów, jakiej nie notowano tutaj od czterdziestu lat. Oficjalne termometry Biura Meteorologicznego w Doha pokazały w pewnym momencie rekordowe 50,4 stopni Celsjusza! Przez pół dnia byliśmy nawet bez klimatyzacji w biurze – coś się w niej zepsuło z powodu … zbyt wysokich temperatur!
Rzeczywiście niespotykany dotąd skwar dało się poczuć wychodząc za zewnątrz – powietrze parzyło w oczy, uszy, policzki i usta, o podeszwach stóp nie wspominając. Z powodu pogody w dużej mierze wstrzymano połów ryb, najwięcej narzekali jednak robotnicy na budowach. Jednocześnie przez Europę, w tym Polskę, przechodziła fala „upałów”. Z tego co widzę to na dalekiej północy pogoda po kilku dniach powróciła do normy, to znaczy temperatury spadły o ponad 10 stopni. To samo stało się i w Katarze, przy czym normą bym tego nie nazywał – 35 stopni, które obserwujemy w Doha od kilku dni to prawdziwa odwilż, aż trudno w to uwierzyć! Woda w zatoce będzie tym roku bardzo zimna… Brr!