Przede mną pierwszy od końca sierpnia weekend, który spędzę w Katarze. Dobrze to czy źle? Wiem jedno – nareszcie mam czas na nadrobienie zaległości. Po kolei – najpierw lądujemy na rajskim skrawku lądu pośród wód Oceanu Indyjskiego.
Weekend na Seszelach planowałem od dawna, ale brakowało dobrego towarzystwa. Idealna okazja pojawiła się znienacka, więc – jak zwykle spontanicznie – postanowiłem z niej skorzystać.
Seszele, mimo, że wrzucane są przez większość do jednego worka razem z Malediwami, są zupełnie inne. Krajobraz nie tak płaski (górzysty wręcz, z bujną tropikalną roślinnością), woda nie zawsze lazurowa, a piasek nie tak biały i miękki. I woda w morzu jakaś taka zimna! Wśród turystów przeważają oczywiście pary (w tym niezliczeni nowożeńcy z całego świata!), wybór atrakcji dla singli jest więc siłą rzeczy ograniczony. Jakieś tam imprezy w mieście stołecznym jednak się odbywają. Na przykład w klubie Tequila Boom w Victorii, gdzie akurat w dniu naszego przylotu odbywała się promocja wódki Sobieski o twarzy Bruce’a Willisa, o czym dowiedzieliśmy się z ulotki w sklepie monopolowym. Przylecieć na weekend do jednej z najmniejszych stolic świata położonej posród bezkresu oceanu, żeby napić się Sobieskiego za darmo? Bezcenne!
You’re probably wondering what Bruce willis would do in your situation. He would be drinking Sobieski Vodka for free with us at Tequila Boom!
Wedle niektórych zawodowych obieżyświatów, Seszele, a zwłaszcza przepięknie położona plaża Beau Vallon, to ścisła piątka pośród destynacji wyspowo-plażowych na świecie. Jakiej definicji by się nie użyło, jedno jest pewne – można się poczuć jak w raju. Ja jednak wolę Bali lub Perhentiany.
Obrazki pokażą więcej – zapraszam na weekend na Seszelach!
*Qatar Airways lata na Seszele 4 razy w tygodniu 😉