Filipiny

Pierwsze godziny po przylocie do tego wyspiarskiego kraju przyniosły kilka niespodzianek. Najpierw, gdy stałem w kolejce do kasy, punktualnie o 18, cały supermarket zamarł na 2-3 minuty, a z głośników popłynęło jakieś „przemówienie”. Zorientowałem się o co chodzi dopiero na koniec, tzn. w momencie, gdy ludzie wokół mnie zaczęli się żegnać. To była ogólnosklepowa modlitwa! Wnet zostałem uświadomiony, że oto jestem w kraju powszechnie katolickim, w którym religia ma większy wpływ na życie codzienne mieszkańców, niż w Polsce.

Następnie w (niedrogim) hotelu nieopodal lotniska mój błogi sen wielokrotnie przerywały głośne pukania do czyichś pokojów, okrzyki na korytarzu i recepcji oraz niekończące się trzaskanie drzwiami. Rano recepcjonistka wyjaśniła ze zdumiewającą szczerością: – Sorry, za dużo prostytutek.

Przypomniałem sobie, że nawet w najbardziej religijnych krajach znajdą się wyjątki wyznające moralność inaczej.

Tak zaczęła się moja przygoda z Filipinami. A co było potem? O tym już wkrótce!

Filipiny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.