O co chodzi?

O pieniądze. Dużo pieniędzy. A właściwie im więcej tym lepiej (nazywają to maksymalizacją czy jakoś tak…) Ale żeby to osiągnąć trzeba mieć wheymana i system, który mu w tym pomoże. Do tej pory próbowałem nauczyć się obsługi tego czegoś, potem przyszedł czas na zrozumienie. Eureka!

Więc jak to działa w każdej dużej linii lotniczej?

Nadzór nad prognozami popytu na dany lot i zapewnienie odpowiedniego poziomu cen w danym momencie to właśnie moje zadanie. Aha, overbooking to też moja zasługa, albo raczej systemu, który to wszystko wylicza każdej nocy. Podkreślam – zasługa, a nie wina! Poziom overbookingu musi brać pod uwagę ‘go-shows’ i ‘no-shows’, a także ‘adjusted capacity’ po uwzględnieniu ‘upgradów’. Muszę również dbać, aby DC na każdym DCP był adekwatny do dekrementów z przeszłości – forkastowanych na podstawie ‘split history’ i ‘link influences’. A wszystko po to, aby uzyskać AU level. Przy tych danych system sam optymalizuje ‘fare mix’ oraz wykona ‘seat parking’. A stąd niedaleko już do wartości ‘constrained out’ dla każdego RBD i ostatecznie ‘total out’ dla DCP24. Total out mnożą się same (a jakże!) przez odpowiednie średnie APV i mamy przychody. Zmaksymalizowane przychody. Ot co!

System jest po to, żeby działał sam. Ale trzeba to nadzorować. Czasem potrzebna jest ingerencja – ale należy pamiętać, że wszelkim manualnym zmianom w systemie towarzyszy spore ryzyko, na które wszakże jesteśmy gotowi. Czasem jest to wręcz jazda bez trzymanki typu „zobaczmy co się stanie”. Każdy się przecież uczy na błędach.

Mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi choć trochę przybliżyłem Wam moją zajeciekawą pracę.

A propos kreacji

Coś dla spragnionych ZiMowców 😛

Billboard QR w Doha

NYC - 4 times a week

Uwaga konkurs: jak komunikować otwarcie czterech lotów tygodniowo do Szwajcarii? I zmieścić jeszcze trochę luksusu w przekazie?

Podpowiem – coś z czekoladą. Szwajcarską…

Welcome on board!

Najwyższy czas poopowiadać trochę o pracy – w końcu niby po to przyjechałem do Dohy.

Welcome on board!

To nadużywane czasem powiedzenie nabrało nowego wymiaru, gdy witałem się z nowymi kolegami i koleżankami z mojego działu. To było już dwa miesiące temu (kiedy to zleciało?) . Bardziej wymowne mogłoby być tylko w jednym przypadku – gdybym zaczynał pracę jako pilot samolotu, hmmm, … W moim biurze jest trochę więcej miejsca, niż w kokpicie np. A340. A zarządzanie przychodami też może być ekscytujące, zwłaszcza gdy człowiek stara się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

W zrozumieniu pomaga mi wiele osób, w tym mój buddy z Cejlonu. Zważywszy na ilość pytań jakie mu zadaję, muszę przyznać, że jest bardzo cierpliwym człowiekiem. I nie chodzi tylko o kwestie merytoryczne, lecz również czysto techniczne – w zarządzaniu przychodami pomaga nam kilka systemów IT, których obsługa nie jest prosta – same oficjalne szkolenie na każdy z nich trwa zwykle dwa tygodnie, a mi przypadło praktycznie tylko szkolenie ‘on the job’.

Na razie pod opiekę przypadły mi trasy regionalne – do państw Zatoki Perskiej. Mamy więc Bahrajn, Dubaj, Abu Dhabi, Muscat, Kuwejt, Dammam, Rijad, Jeddah … Hmmm, powtórka z geografii, co? Jak łatwo się domyśleć tutejsi pasażerowie nie liczą się z pieniędzmi tak bardzo, jak np. Europejczycy, stąd ich zachowania o wiele trudniej przewidzieć.

Przede mną spore wyzwanie. Pewnie wybiorę się kiedyś na storczeki, tfu, znaczy polatam na weekend tu i tam, pogadam z pasażerami i będę miał profesjonalny passenger insight. I kto mówił, że Revenue Management nie ma nic wspólnego z marketingiem?

(A kreacja jest u nas na całkiem wysokim poziomie – wystarczy spojrzeć na plakaty reklamujące otwarcie nowych połączeń do NY i Waszyngtonu – tę kreację poniekąd widać na obrazku poniżej, czy nie?)