Welcome on board!
To nadużywane czasem powiedzenie nabrało nowego wymiaru, gdy witałem się z nowymi kolegami i koleżankami z mojego działu. To było już dwa miesiące temu (kiedy to zleciało?) . Bardziej wymowne mogłoby być tylko w jednym przypadku – gdybym zaczynał pracę jako pilot samolotu, hmmm, … W moim biurze jest trochę więcej miejsca, niż w kokpicie np. A340. A zarządzanie przychodami też może być ekscytujące, zwłaszcza gdy człowiek stara się zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
W zrozumieniu pomaga mi wiele osób, w tym mój buddy z Cejlonu. Zważywszy na ilość pytań jakie mu zadaję, muszę przyznać, że jest bardzo cierpliwym człowiekiem. I nie chodzi tylko o kwestie merytoryczne, lecz również czysto techniczne – w zarządzaniu przychodami pomaga nam kilka systemów IT, których obsługa nie jest prosta – same oficjalne szkolenie na każdy z nich trwa zwykle dwa tygodnie, a mi przypadło praktycznie tylko szkolenie ‘on the job’.
Na razie pod opiekę przypadły mi trasy regionalne – do państw Zatoki Perskiej. Mamy więc Bahrajn, Dubaj, Abu Dhabi, Muscat, Kuwejt, Dammam, Rijad, Jeddah … Hmmm, powtórka z geografii, co? Jak łatwo się domyśleć tutejsi pasażerowie nie liczą się z pieniędzmi tak bardzo, jak np. Europejczycy, stąd ich zachowania o wiele trudniej przewidzieć.
Przede mną spore wyzwanie. Pewnie wybiorę się kiedyś na storczeki, tfu, znaczy polatam na weekend tu i tam, pogadam z pasażerami i będę miał profesjonalny passenger insight. I kto mówił, że Revenue Management nie ma nic wspólnego z marketingiem?
(A kreacja jest u nas na całkiem wysokim poziomie – wystarczy spojrzeć na plakaty reklamujące otwarcie nowych połączeń do NY i Waszyngtonu – tę kreację poniekąd widać na obrazku poniżej, czy nie?)