Białe szaleństwo nad Morzem Śródziemnym

Nie ma co ukrywać, że nasze pojęcie egzotyki jest dość wypaczone – weekend w Bieszczadach to niemalże szczyt marzeń. Naprawdę!

Wracamy do rzeczywistości. Przed nami dwa i pół dnia wolnego. Trzeba by je dobrze wykorzystać. W Libanie już byliśmy. Super sprawa, ale – wierzcie lub nie – mało oryginalna z perspektywy Kataru. A co, jeśli doprawić to szczyptą białego szaleństwa?

Narty w Libanie? – to dopiero brzmi egzotycznie! No to lecim!

Narty w Libanie

Gdzie jak gdzie, ale na stokach narciarskich w Libanie Polaków się nie spodziewaliśmy – miało być przecież oryginalnie! I tu niespodzianka – zanim jeszcze założyliśmy narty natknęliśmy się na grupkę młodych górali z … Zakopanego. Na pytanie o to, co robią w Libanie otrzymaliśmy z pozoru wymijającą odpowiedź. – A, filmy kręcimy. Daliśmy wiary dopiero, gdy zobaczyliśmy ich sprzęt – kamery wmontowane w kaski, jakieś dziwne kombinezony, paralotnie i inne takie takie. Odebrało mi mowę… Napotkana innym razem polska rodzina z dziećmi nie zrobiła na nas już takiego wrażenia, ale pozwoliła sobie uzmysłowić, że nie tylko my potrzebujemy egzotyki. Może to i dobrze?

Libańczycy szczycą się, że ich kraj jest wyjątkowy pod wieloma względami. To bodaj jedyne miejsce na świecie, gdzie dzień można zacząć od wylegiwania się na plaży i kąpieli w morzu, a następnie – po zaledwie pół godziny drogi – szaleć na nartach wysoko w górach (mowa o stokach z naturalnym śniegiem rzecz jasna). Zainteresowani takimi atrakcjami niech się śpieszą – wakacje na plaży i na nartach jednocześnie możliwe są tylko na wiosnę, czyli teraz, i to nie w każdym sezonie.

Narty w Libanie

Kurort Mzaar położony jest na ok. 2000 m n.p.m., dojazd z lotniska w Bejrucie zajmuje bez korków niecałą godzinę. Warto się tam wybrać również dla widoków – przy dobrej pogodzie widać oddalone o kilkanaście kilometrów Morze Śródziemne. Do wyboru jest masa pensjonatów i hoteli, nie wyłączając obiektu pięciogwiazdkowego z logo Intercontinental.

Przyjemnym zaskoczeniem były dla nas ceny, zwłaszcza jedzenia i wypożyczenia sprzętu (10$ za dzień!). Ceny wyciągów oscylują wokół średniej alpejskiej, co jest do zaakceptowania, bo wybór tras jest nienajgorszy. Polecam wszystkim tym, których nie bawi już kolejny wypad w Alpy. Przelot do Bejrutu kosztuje nieco więcej niż wypad samochodem do Austrii czy Włoch – to fakt, ale zasmakowanie w odrobinie egzotyki może być tego warte (również w sensie dosłownym – kuchnia libańska jest warta grzechu!).

Narty w Libanie

Azjatycka niedola

Okazuje się, że Katar nie jest jedynym krajem, w którym emigranci z Azji sprowadzeni jako pomoc domowa są niechlubnie traktowani. W Libanie, kraju uważanym za trochę bardziej „cywilizowany” niż Katar, wcale nie jest lepiej. Media donoszą o rosnącej fali samobójstw obywatelek Nepalu zatrudnionych w Bejrucie jako służące. W ostatnim roku takich przypadków odnotowano piętnaście. Kobiety te, najczęściej w wieku 20-30 lat, nie wytrzymują presji oraz nadużyć finansowych, psychicznych, fizycznych oraz seksualnych ze strony pracodawców. W wielu przypadkach samobójstwa popełniono w ciągu miesiąca od przyjazdu do Libanu.

Rząd libański niestety niewiele w tej sprawie robi – w ministerstwach brakuje nawet dokumentów, które ułatwiłyby podjęcie śledztw. Sprawniej działają organizacje pozarządowe, które postawiły sobie za cel ułatwienie asymilacji pracowników z zagranicy (oprócz Nepalu są to zwykle obywatele Filipin, Sri Lanki czy Erytrei) – promuje się kulturę i kuchnię tych państw, a także zachęca pracodawców do przydzielania służącym przynajmniej jednego dnia wolnego w ciągu tygodnia (!?!).

Rząd nepalski z kolei, starając się zapobiec podobnym nieszczęściom w przyszłości, zakazał swoim obywatelkom podróży do Libanu w celach zarobkowych. Niestety na niewiele taki zakaz się zdał – ponad 20 kobiet z Nepalu nadal wyrusza nielegalnymi kanałami do Bejrutu każdego dnia. Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja większości rodzin w Nepalu jest na tyle zła, że każdego dnia kraj ten opuszcza ok. 800 obywateli w poszukiwaniu pracy za granicą, a przelewy pieniężne z zagranicy szacowane są na 25% nepalskiego PKB!

Ramadan, który zaczał się tydzień temu, to taki szczególny czas, kiedy myśli się o bliźnich, zwłaszcza tych w gorszej sytuacji. Mam nadzieję, że przynajmniej w tym okresie obywatele trzeciej kategorii będą lepiej traktowani przez swoich pracodawców.

 

Życie emigrantek w Libanie ujął na zdjęciach Matthew Cassel – amerykański fotograf i dziennikarz mieszkający w tym kraju. Wywiad z nim można przeczytac na stronie www.migrant-rights.org


Unseen Lives: Migrant Domestic Workers in Lebanon – Images by Matthew Cassel

Kierunek: Bejrut

Idealna destynacja na weekend, wybrana bardzo dawno i – jak się okazało – droga do niej prowadziła przez kilkanaście innych miejsc na prawie wszystkich kontynentach, nie wyłączając subkontynentu.

Co tu dużo mówić – żałuję, że nie było mnie tam wcześniej. Liban to destynacja popularna wśród Arabów, którzy odnajdują w nim namiastkę wolności i luzu, nie mówiąc już o przyjemniejszych warunkach klimatycznych, zwłaszcza latem. Nic dziwnego, że samoloty ze wszystkich stolic nad Zatoką Perską – mimo że latają po kilka razy dziennie – wypełniają się aż po brzegi.

Byblos, Liban

Śródziemnomorski klimat i bogactwo antycznych zabytków przyciąga także Europejczyków, choć do tej pory większość wybierała ojczyznę faraonów o wiele częściej, niż ziemie Fenicjan. Niestabilna w ostatnich latach sytuacja polityczna nie zachęcała turystów do odwiedzin Libanu. Obecnie wszystko najwyraźniej idzie w dobrym kierunku i kraj ten staje na własne nogi. O nadziejach pokładanych na tym rynku świadczy także przywrócenie bezpośrednich połączeń PLL LOT z Warszawy do Bejrutu (szerzej na onet.pl).

Tak się złożyło, że nasz powrotny samolot do Doha odlatywał tuż przed samolotem lotowskim, nawet zaparkowane były obok siebie! Dla niepoznaki czas oczekiwania na boarding do Doha spędziliśmy tam, gdzie czekali pasażerowie odlatujący do Warszawy – chęć udania się nad Wisłę była w nas olbrzymia, zwłaszcza, że Bejrut leży w połowie drogi! Ileż poświecenia wymagało od nas to, żeby jednak wsiąść na pokład QR?

Liban

Już teraz planuję kolejne weekendy w Libanie  – w końcu to tylko dwie i pół godziny lotu, jak z Warszawy do Londynu. Narty w Libanie to też całkiem niegłupi pomysł! Może BEY będzie punktem przesiadkowym w drodze z Kataru do Polski! Lepiej utknąć w Bejrucie niż we Frankfurcie – imprezy gdzieś na Gemmayzeh w Bejrucie zrekompensują wszelkie niedogodności!

Więcej zdjęć na picasa.

Liban

Translate »