Wyprowadzam się z hotelu już w poniedziałek, więc korzystam z tutejszych udogodnień ile wlezie. Basenik, leżaczek, basenik, leżaczek, powrót do klimatyzowanego pokoju, chwila na odsapnięcie i znowu: basenik, leżaczek, itd. Ale zbyt długo tak nie potrafię – dziś wytrzymałem aż 2 godziny i 10 minut. Temperatura powietrza 42, a odczuwalna 45 stopni, w basenie ledwo 30 stopni. Ehhh, to jest życie.
Wakacje na wyciągnięcie ręki. Tak na co dzień. W południe w weekend lub tuż po powrocie z pracy. Codziennie. Któż o tym nie marzy? Tak wiem, zbyt szczery jestem. I wredny.
Basta!