Doha, codziennie lepiej

To Danone był kiedyś codziennie lepszy. Ale okazuje się, że życie w Doha też takie jest. Przynajmniej w kwestii mieszkania.

Przeprowadzka poszła sprawnie dzięki pomocy przyjaciół (pomoc fizyczna i psychiczna też). Mój nowy pokój zalicza się do kategorii luksusowych. Dlaczego? – bo ma cichą klimę, meble jakby z epoki wiktoriańskiej, pozłacane (to udawanie słabo wygląda, ale na zwiedzających robi wrażenie). Jest także … toaletka z lustrem, hmm…

Przepych or what??

W kuchni jest pralka (automatyczna – jak ja się za nią stęskniłem! – stara ale dobra Frania została na starym mieszkaniu, już teraz w zasadzie jest mi jej żal). Do tego mikrofala, zmywarka, okna (!), otwierające się (!) na świat, z moskitierą. Łazienka też ma normalne okno, w związku z czym stoi przede mną kolejne wyzwanie – przyzwyczaić się do światła dziennego w kuchni i łazience i do nadzwyczaj świeżego powietrza wlatującego przez wspomniane otwarte okna – moje współlokatorki chyba lubią się wietrzyć. Zapewne do czasu, gdy skończy się zima. Dobre i to.

Jakiś taki powrót do normalności odczuwam, ale co z tego wyjdzie?

To dodam tylko, że ta normalność kosztuje ekstra – o 75% więcej niż na starym miejscu (naprawdę nic tańszego i akceptowalnego nie udało mi się znaleźć, a moje wymagania wcale nie wzrosły). Porównanie z polskimi realiami? – za miesięczny wynajem niespełna 20-metrowego pokoju w Doha płacę teraz tyle, co za pięć miesięcy wynajmowania podobnego pokoju  na Mokotowie. I wcale nie zarabiam pięć razy więcej.

Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »