Przeprawa przez Eid

 

Koniec Ramadanu oznacza wakacje. Zazwyczaj 3- lub 4-dniowe plus weekend (pracownicy instytucji rządowych w tym roku dostali prawie dwa razy tyle, nic to…)

Z tymi dniami wolnymi to jednak nie takie proste – dokładny dzień ich rozpoczęcia jest ogłaszany w ostatniej chwili (możliwe są przesunięcia o 1-2 dni), a to oznacza, że jakiś konkretny wyjazd trudno zaplanować. Skoro większość ekspatów woli spędzić wakacje poza Katarem (nic zaskakującego!), łatwo sobie wyobrazić całe zamieszanie z kupowaniem biletów na ostatnią chwilę (przy okazji jest to niezłe wyzwanie dla zarządzających przychodami w liniach lotniczych). Do tego straszny bałagan na lotnisku.

Robi się jeszcze ciekawiej, gdy pracownicy moich linii również chcą wyjechać na wakacje – nic dziwnego, bowiem któż chciałby zostać na sześć dni w Katarze, skoro za 200 riali w obie strony może się przelecieć do Bombaju i odwiedzić rodzinę! No właśnie – problem w tym, że prawie każdy. Każdy w swoją stronę świata naturalnie, ale jakoś tak się składa (naturalnie??), że najwięcej ludzi jednak do Indii, zwłaszcza do Bombaju. I tu najczęściej na chęciach się kończy. Najgorzej bywa w wieczór poprzedzający pierwszy dzień świąt.

Jak to wyglądało?

Doha-Bombaj – miał lecieć nasz największy Boeing 777 o pojemności 335. Liczba rezerwacji przekraczała pojemność o 6 (znaczy że overbooking 🙂 Ponadto 73 (siedemdziesiąt trzy!!) osoby chętne z biletem pracowniczym. Znaczy, że dużo. W kolejnych dniach takich Bombaj-owców nie było dużo mniej. Znaczy, że większość spędzi wakacje jednak w Doha.

Liczba stendbajów pracowniczych na pozostałych indyjskich kierunkach tamtego dnia to w sumie kolejne 80 osób. Dodać należy, że wszystkie rejsy do Indii odlatują mniej więcej o tej samej porze, a odprawa tychże pracowników odbywa się przy dwóch dedykowanych stanowiskach. Ponad 150 osób napierających (napierających dosłownie, bo mowa o Hindusach – a oni to akurat napierać umieją). Napierających na dwóch biednych, lecz całkiem nieźle sobie radzących,  panów od odprawy (też Hindusów, w tym przypadku powoływanie się na znajomego znajomego nie wystarczy, bo prawdopodobnie ten znajomy znajomego też czeka na to samo miejsce w samolocie!!). Do tego złość tych, którzy miejsca nie dostali (jakichś 140 osób albo i więcej), a szanse na miejsce następnego dnia wcale nie są większe (overbooking + konkurencja w postaci 140 osób…)

 

 

Airbus A330 Qatar Airways

 

 

 

A może firma powinna w przyszłości rozważyć wykonanie jednego lub dwóch rejsów do Bombaju i innych miast tylko dla pracowników, najlepiej czymś pojemnym, może Super Jumbo? (jak już go dostaniemy!!). Te 200 riali przecież piechotą nie chodzi, a paliwo mamy ponoć za półdarmo.

No tak, tyle o rejsach do Indii, a co z pozostałymi destynacjami? Tu sprawa wcale nie wyglądała lepiej wszak szczyt przewozowy dla „normalnych” pasażerów pokrywa się zawsze ze szczytem przewozowym pracowników (logiczne chyba, prawda?). Ja na przykład próbowałem się dostać do Singapuru. I się dostałem – przejeżdżając mostem na pokładzie autobusu z Kuala Lumpur. Ale o tym, to już następnym razem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.