Polskie jabłka już w Katarze

W supermarketach Carrefour w Katarze pojawiły się właśnie polskie jabłka. W ofercie są dwie odmiany opisane jako Apple LIgol  i Apple golden. Czy będą smakowały tak dobrze jak w Polsce?

Wypadałoby teraz oczekiwać zaproszenia na szarlotkę z polskich jabłek. A może ktoś skusi się na rozpoczęcie produkcji cydru? Przecież trzeba wspierać polskich producentów jabłek!



Fot. Facebook

Smacznie i tanio

Gdzie zjeść smacznie i tanio w Doha?

Przy okazji Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn w Katarze przybywają tu kibice ze świata, w tym z Polski. Cżęsto pojawia się pytanie o to, gdzie w Dausze można smacznie i tanio zjeść. A przede wszystkim – czy to w ogóle możliwe?! Śpieszę z odpowiedzią i zapewniam, że tak, jest to możliwe!

W obiegu panuje opinia, że żywność w Katarze, a zwłaszcza posiłki na mieście są drogie. Otóż prawda jest taka, że można tu w restauracji zapłacić i badzo dużo, i bardzo mało.

Oto lista miejsc (barów/restauracji) z kategorii smacznie i niedrogo, które w Doha odwiedzam ze znajomymi najczęściej. Polecam!

Dzielnica: Corniche i okolice

* Bandar Aden (Souq Waqif) – jemeńska

Polecam chicken ogdat na kolację. Otwarte również na śniadania (jajecznica chakchouka egg lub kociołek z tuńczykiem toona ogdat)

* Thai Smile (wewnątrz parku Al Bidda) – kuchnia tajska

* Halul Cafe (przy Corniche, obok targu rybnego) – „spelunka” nad wodą, z najtańszą sziszą w mieście i podstawowym żarciem arabskim/indyjskim

Dzielnica: Al Sadd

* Turkey Central (dzielnica Al Sadd) – turecka

* Thai Snack (dzielnica Al Sadd) – tajska

Dzielnica: Śródmieście / Mughalina / Um Ghuwalina

* MRA – kuchnia indyjska

* Vasanta Bhavan – indyjska

Pozostałe

* Petra (sieć, różne dzielnice) – kuchnia arabska

* Lwzaar Seafood (Katara Cultural Village)

Cena dań głównych w wymienionych miejscach to 15-30 QAR

* Kurs wymiany katarskiego rijala do złotego to obecnie w przybliżeniu 1:1.

Wielkanoc za oknem



Wielkanoc to … mało powiedziane! Ta zdarza się co roku przecież, a to, co przytrafiło się mi, prawdopodobnie raz w życiu.

Ptaków w Katarze jest mało, choć przebiega tędy szlak ptasich migracji. Niecałe dwa tygodnie temu zauważyłem, że na moim zakurzonym parapecie jakiś ptak, z wyglądu gołąb, uwił sobie gniazdo. Jak na lokalne warunki to całkiem sympatyczne, choć Ikea to nie jest. A warunki lokalne ptactwo ma ograniczone – gniazdko zostało skrzętnie wykonane z cienkiego … drutu!

Niestety po zrobieniu zdjęcia ptak się wystraszył i odleciał. I wtedy zaniemówiłem, bo moim oczom ukazał się taki widok!

Miałem wrażenie, że to fatamorgana. Manna z nieba! Dwa jajka złożone na betonowym parapecie, otoczone drutem!!!

I tak mijały dni, aż o wszystkim sobie przypomniałem. Wyglądam za okno i? Dziś jajek już nie ma, w ich miejscu … siedzi sobie pisklak. Jakiś duży, jak on się w takim jajku zmieścił?

Taki zaszczyt mnie kopnął. Błogosławieństwo wręcz!

Cytując Marka Belkę

 



Dzisiejsze wydanie katarskiego dziennika Gulf Times pokusiło się (trudno rozstrzygnąć czy świadomie) o zacytowanie wypowiedzi Marka Belki ujawnionej przez aferę taśmową. W angielskim tłumaczeniu rzuca się w oczy słowo f#@%ing.

Zajawka artykułu pojawiła się na szczycie pierwszej strony biznesowej wkładki dziennika, a cały artykuł na tylnej okładce. Takie pozycjonowanie na pewno zapewniło wysoką efektywność w dotarciu do dużej liczby czytelników.

Jesteśmy świadkami historycznego wydarzenia. Co prawda nie mam żadnych statystyk na potwierdzenie mojej tezy, sądzę jednak, że jest to pierwszy przypadek przepuszczenia przez katarską cenzurę tak niecenzuralnego wyrażenia. A może jednak to wypadek przy pracy, który ma szansę być przerabiany na kursach szkoleniowych dla adeptów urzędu cenzury przez kolejne dziesięciolecia?

Zjada mnie ciekawość tego, w jaki sposób, po przeczytaniu wspomnianego artykułu, klnęli w duchu na postępujący brak poszanowania wartości muzułmańskich i najwyraźniej nieefektywną katarską cenzurę bardziej konserwatywni przedstawiciele katarskiego społeczeństwa.

Czy z afery taśmowej i jej tłumaczenia urodzi się inna afera – cenzuralna, w Katarze?



Afera w taksówce

– Ty wiesz, jaką aferę z taksiarzem miałam?!

Wsiadłam jak przystało do taksówki na lotnisku, gbur włączył taksometr na 25 riali. Nie miałam pojęcia, że taka stawka obowiązuje z lotniska w Doha, więc natychmiast poprosiłam o wyjaśnienie. Ten milczy i udaje, że nie słyszy… Ponawiam GRZECZNIE pytanie…

Taksówkarz na to odwrócił się i wydarł się na mnie, że jak mi się coś nie podoba to mogę wysiąść.

– ?!?!

– Więc kazałam mu się zatrzymać – 10 m od postoju i powiedziałam, że wychodzę, bo nikt się na mnie wydzierać nie będzie.

DOSŁOWNIE

Wyszłam i próbuję otworzyć bagażnik, w którym jest moja walizeczka. Zamknięte… Proszę, aby otworzył.

A ten, że NIE OTWORZY!

– ?!?!?!?!?!?!?!?!?!

– Przez 10 minut trzymał moją walizkę za zakładnika!!!! Wydzierał się na mnie, że mu licznik bije.

Ja na to, że z nim nie jadę i proszę, aby otworzył mój bagażnik. Sorry, JEGO BAGAŻNIK Z MOJĄ PROPERTY.

Po 5 minutach nie wyrobiłam i wydarłam się na niego, że dzwonię po policję. Próbowałam przez tylne siedzenie otworzyć bagażnik, wiesz… Położyć siedzenia i wyciągnąć, ale mi się nie udało.

W końcu podbiegli ci ludzie z Karwa, którzy kontrolują tą kolejkę na przylotach. Kazali mu natychmiast otworzyć bagażnik. Wsadzili kogoś innego.  Mu do samochodu, nie do bagażnika. A mnie wzięli jako świadka, bo mieli z tym kierowcą już sporo problemów ponoć.

Ten nawet przy nich się na mnie WYDZIERAŁ!

Takiej jazdy to ja jeszcze nie miałam!!!

– Będzie co wnukom opowiadać …

 

Przeżyte i opowiedziane przez: A. Fritz-Nowojorska

Wysłuchane i zredagowane przez: Wheyman

Wycieczka do Zikreet

To ostatni moment żeby jechać na plażę, bo niedługo zacznie się lato.

Od tak absurdalnego (z pozoru) stwierdzenia rozpoczęliśmy sobotnią wycieczkę na zachodnie wybrzeże Kataru. Zrozumie ten, kto w środku lata wybrał się na plażę nad Zatoką Perską.

Pół godziny na autostradzie (nie licząc przebijania się przez miasto) wystarczyło, aby ze wschodu przemieścić się na zachód kraju. Tuż przed miasteczkiem Dukhan, w którym w latach 40-tych odkryto ropę naftową, zjeżdżamy z głównej drogi, by po chwili znaleźć się w miejscu nie z tej ziemi.

Półwysep Zikreet to jeden z naturalnych klejnotów Kataru. Słynie z wapiennych skał w intrygujących kształtach, które zostały wyrzeźbione przez wiatr.

Trudno dostępny teren oznacza, że eksploracja możliwa jest tylko samochodem terenowym. Przewaga kamieni i żwiru zamiast piaszczystych wydm skutecznie odstrasza większość Katarczyków, którzy w miejsce Zikreet wybierają raczej południe kraju, oferujące więcej adrenaliny i przygód. Tym lepiej dla Zikreet, które nawet w sobotnie popołudnie okazało się dla nas oazą spokoju.

Podziwiając te niesamowite formacje skalne można było odnieść wrażenie, że Allah zlitował się nad Katarczykami urozmaicając w ten sposób okrutnie monotonny krajobraz tego kraju.

Po wyczerpujących (zwłaszcza dla pasażerów siedzących z tyłu) 20 km żwirowych bezdroży dotarliśmy na skraj cypla. Witały nas piasek, krystalicznie czysta woda i przerywana od czasu do czasu leniwymi falami cisza. A dla zgłodniałych podwieczorek.

Jedynie postępujący w stronę naszej maty przypływ oraz chęć bezproblemowego odnalezienia drogi powrotnej przez pustynię jeszcze przed zachodem słońca zmusiły nas do opuszczenia tej namiastki raju.

 

Autorka zdjęć: Gosia

Deszcz na pustyni

 

Deszcz i burze z piorunami przechodziły nad Doha przez ostatnie 2 dni. Gdy dziś w końcu wyjrzało słońce w prezencie dostaliśmy chyba najpiękniejszą pogodę jaką można sobie wyobrazić. Błękitne niebo, ciepło, lecz nie gorąco (ok. 25 st.) i bardzo świeże powietrze. Trzeba się tym nacieszyć, bo następna dawka świeżego powietrza w tym pustynnym kraju najpewniej na jesieni.

Świeże powietrze nie było jedynym skutkiem ulewnych deszczy w Katarze. Podlane zostały kwiatki i trawa wzdłuż Corniche’a, to oczywiste, lecz nie tylko one. Podlane, albo i zalane zostały tunele na drodze ekspresowej łączącej centrum miasta z dzielnicami na zachodzie. Autoironiczne komentarze polskich czytelników porównujące do sytuacji na polskich drogach pragnę uciąć poprzez podanie faktów.

Przeciętnie w Katarze deszcz pada przez ok. 9 dni w roku. Droga, o której mówię, została oddana do użytku w ostatnim roku i znajduje się w najbogatszym kraju świata. Trafnie obrazuje to zdjęcie podtopionego luksusowego mercedesa wraz z rodziną próbującą uratować z niego elegancko zapakowane zakupy.

Sam już nie wiem co o tym  myśleć.



Co kogo zaskoczy

[Zasłyszana historia Pani M.]

Wraca sobie człowiek w czwartkowy wieczór po pijaku do domu. A tu siurpryza.

Landcruiser na chodniku, zaparkowany w poprzek.

Nie zaskoczył mnie Landcruiser, zdziwiłam się, że jest chodnik …

 

O chodnikach w Katarze, albo raczej ich braku pisałem już dawno – niewiele się od tego czasu zmieniło. Nawet jeśli gdzieś pojawił się nowy chodnik, to zazwyczaj wkrótce go ponownie rozkopano. A jeśli nie, to bywa zastawiony samochodami jak poniżej.



Technologiczny skok w nowy rok

Pierwszy dzień roku nie jest wystarczająco dobrą okazją do świętowania dla rdzennych mieszkańców Kataru. Fajerwerków o północy tu się z tej okazji nie uświadczy, imprez masowych brak, życie na ulicach toczy się normalnie, nie wspominając już o tym, że Nowy Rok nie jest dniem wolnym od pracy.

1 stycznia 2014 r. okazał się jednak dla Kataru wyjątkowy, choć nie na tyle, aby uczcić tę okazję fajerwerkami. Coż takiego się stało? Otóż QBS Radio, lokalna angielskojęzyczna stacja radiowa, zaczęła nadawać … 24 godziny na dobę. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, do tej pory QBS przerywało program o pierwszej w nocy, aby wznowić nadawanie dopiero o 5 lub 6 rano. Jest to istotnie technologiczny skok, który warto odnotować, gdyż żyjemy w erze muzyki w formacie mp3 (albo najlepiej z youtube) i wszechobecnych smartfonów, które jej odtwarzanie umożliwiają gdziekolwiek się jest.

Stosowny komunikat o wydłużeniu czasu nadawania przekazano słuchaczom na antenie, czego miałem szczęście być świadkiem. O zmianie nie dowiemy się z internetu, gdyż QBS Radio … nie ma strony internetowej. Jedyną stroną, jaką wujek Google wynajduje (dopiero na drugiej stronie wyników wyszukiwania!) jest oficjalna strona publicznego nadawcy Qatar Broadcast, z wyglądu z przełomu mileniów, której funkcjonalność ogranicza się do strumieniowania katarskich radiostacji przez internet.

I tak oto, z lekkim poślizgiem, wszedł Katar i jego nadawcze możliwości w XXI wiek, a raczej – oceniając po wyglądzie i funkcjonalności strony internetowej – początki pierwszej dekady XXI wieku (za odnośnik można by uznać BBC 2, które wedle wikipedii zaczęło nadawać 24 godziny na dobę już w 1979, a BBC One w 1997r.).

Jakich kolejnych skoków powinniśmy się spodziewać po najbogatszym kraju świata?



Mundial budowany rękami niewolników

Brytyjski dziennik The Guardian opublikował przedwczoraj na pierwszej stronie szczegółowe sprawozdanie badające rosnącą liczbę ofiar śmiertelnych wśród nepalskich robotników w Katarze.
Artykuł skupia się na trudnej sytuacji młodych ludzi z Nepalu, którzy często zapożyczając się w ojczyźnie wyruszają do Kataru w celu podjęcia dobrze płatnej pracy, aby tuż po przyjeździe stanąć w obliczu niższej niż obiecywana pensji i złych warunków życia i pracy.
Wedle dokumentów uzyskanych od nepalskiej ambasady, w ciągu dwóch letnich miesięcy zmarło w Katarze co najmniej 44 nepalskich robotników. Wśród przyczyn wymienia się choroby układu krążenia oraz wypadki przy pracy.

Raport wskazuje również, że niektórzy pracodawcy rutynowo konfiskują paszporty i odmawiają wydania lokalnych dokumentów tożsamości, w efekcie sprowadzając robotników do statusu nielegalnych imigrantów. Ponadto niektórzy pracownicy twierdzą, że od wielu miesięcy ich pensje nie zostały wypłacone, co odczytuje się jako mechanizm zniechęcający ich do ucieczki. Katarskim pracodawcom zarzuca się także odmawianie dostępu do darmowej wody pitnej mimo panujących 40- a nawet 50-stopniowych upałów.

Brutalne warunki zatrudnienia zmusiły ostatnio trzydziestu Nepalczyków do ucieczki i schronienia w ich ambasadzie.

 „W ostatnich tygodniach dziesiątki nepalskich robotników zginęło w Katarze, a tysiące innych musi znosić […] nadużycia ze strony pracodawców, […] co budzi poważne zastrzeżenia dotyczące przygotowań Kataru do organizacji Mistrzostw Świata w 2022.”

„Szczegóły odkryte przez Guardiana są jasnym dowodem na stosowanie systematycznej pracy przymusowej w Katarze. […] W rzeczywistości, te warunki pracy i zdumiewająca liczba zgonów najsłabszych pracowników wykracza poza definicję pracy przymusowej i zahacza o niewolę życia, gdzie ludzie są traktowani jak przedmioty. Nie ma już ryzyka, że Puchar Świata może być zbudowany na robotach przymusowych. To już się dzieje.”

Raport sugeruje, że oto w ramach przygotowań do prestiżowego międzynarodowego turnieju sportowego jeden z najbogatszych krajów świata otwarcie eksploatuje obywateli jednego z najbiedniejszych krajów.

Publikacja odbiła się szerokim echem, również w mediach społecznościowych i przeniosła dotychczasową dyskusję na inne tory – zamiast jak dotąd debatować o potencjalnym wpływie upałów na wydolność zawodników w trakcie 90-minutowego meczu, świat ma wreszcie szansę uzmysłowić sobie, jak katarskie upały znoszą robotnicy pracujący po kilkanaście godzin dziennie przy budowie stadionów, po których pewnego dnia ci dobrze opłaceni i wyżywieni piłkarze sobie pobiegają.

Czas pokaże jak ten artykuł i dyskusja wokół niego zmieni los współczesnych niewolników pracujących nad Zatoką Perską.

P.S. Jak donosi The Guardian, Katar ma najwyższy stosunek pracowników migrujących do lokalnej populacji na świecie: ponad 90% pracowników to imigranci, a kraj planuje zatrudnić dodatkowo nawet półtora miliona robotników do budowy stadionów, dróg, portów i hoteli potrzebnych do organizacji mundialu. Napalczycy stanowią około 40% imigrantów w Katarze. Ponad 100 tys. z nich przybyło do Kataru w samym ubiegłym roku.

P.P.S. Los nepalskich robotników w Katarze stoi w kontraście z wszechobecnym ostatnio na ulicach Dohy sloganem ‚Qatar Deserves The Best’. Aż chciałoby się zapytać, czym tak sobie zasłużyli na najlepsze, bo chyba nie ciężką pracą własnych rąk.

Poniżej zdjęcia pokazujące budowę budynków mieszkalnych na moim osiedlu. Stan zabezpieczeń mówi sam za siebie.